wtorek, 18 września 2012

Gazetowy szał plotkowo-modowy


Właśnie do rąk wpadła mi typowa, polska gazeta. Tym razem to "Flesz". Już sama nazwa mówi całkiem sporo o poziome, jaki owo czytadełko prezentuje. Na okładce zdjęcie Małgorzaty Sochy i wielki, kolorowy napis "Co się dzieje z Małgosią?". Przepraszam bardzo, ale od kiedy redaktorzy są z nią na ty? A skoro nie są, to z jakiej racji tak piszą? Delikatny nietakt moim zdaniem.

Otwieram gazetę. Co widzę na samym początku? Ogromną reklamę, która zajmuje dwie strony. Ciekawy początek, nie powiem, że nie. Po przewróceniu kartki znowu reklama. Tym razem zajmuje jedną stronę. Hmmm... może by tak trochę je ograniczyć? Rozumiem, że na tym się zarabia, ale ludzie drodzy, to jest już lekka przesada! Idziemy dalej. Wreszcie nie ma reklamy! Pominę ogromy wprost nagłówek o treści "[TO JEST] flesz". Rozumiem, że ma on za zadanie przypominać, co przeglądamy (bo czytaniem to się tego nazwać nie da) w tej chwili, w razie gdybyśmy zapomnieli spojrzeć w dolny róg którejkolwiek kartki i przeczytać drukowanymi literami napisane słowo flesz. Cóż, przynajmniej gazeta jest dobrze oznakowana i nikt nie będzie miał wątpliwości, co do jej nazwy.
Artykuł zajmuje trzy strony, z czego 3/4 to zdjęcia. Znowu ogromna reklama na całą stronę. Następnie coś, co miało za zadanie imitować artykuł- 6 ogromnych zdjęć kobiet ubranych w swetry lub spodnie w gwiazdki i pięć, dokładnie pięć zdań. Jestem pod wrażeniem poziomu czasopisma. Oczywiście nagłówkiem jest informacja, jak dwutygodnik się zwie. Dalej cała strona butów i reklama.Potem reklama. Potem, uwaga, uwaga... znowu reklama! Następnie kilka nieciekawych, kilkuzdaniowych "artykułów, kolejna porcja reklam, zdjęcia "gwiazd" o których nigdy nie słyszałam. Opis wielkiej kłótni między Mikołajem Krawczykiem a Anetą Zając, stek bzdur prawdopodobnie wymyślonych przez autora, znowu reklama, co-nieco o księciu Harrym.
 A następnie, uwaga... flesz kultura! Tak, taka rubryka też jest w tym pisemku! Co w niej znajdziemy?  Kilka zdań na temat filmu "Druhny", coś do czytania, nowości DVD i dobrą muzykę. Co się do niej zalicza? Gusttavo Lima.Jak taką komercję można zaliczyć do kultury?
Co jeszcze znajdziemy w gazecie? Lekcję stylu w wykonaniu flesza, trochę ciuchów, zdjęcia kilku gwiazd, których nie znam, porady dotyczące makijażu, zdrowia i urody, trochę przepisów, jakieś kosmetyki i porady. O dziwo znalazło się też miejsce na porady dotyczące umeblowania i zaprojektowania pokoju. Dorzućmy do tego jeszcze garść zdjęć z "czerwonego dywanu", wywiad z Katarzyną Zielińską, horoskop, krzyżówkę i kolejne reklamy. I tyle.
Podsumowując- w gazecie nie ma nic, co zasługiwałoby na uwagę. Ani jednego ambitnego tekstu, nic oryginalnego czy też innowacyjnego. Gazeta jak gazeta. Nie lubię takich.

1 komentarz:

  1. Olciu, nie zapominaj że takie "pisemka" przeznaczone są dla kobiet zapracowanych, lub kur domowych które chcą sobie usiąść po pracy, włączyć ulubiony serial i poczytać sobie coś lekkiego (Plotki ze świata gwiazd, jakieś skandale, czy inny chłam). Dla nas, nastolatków, jest to nie potrzebne marnowanie papieru, a dla nich to odpoczynek i chwila dla siebię.

    OdpowiedzUsuń